Pierwszy tydzień w szkole oczami pierwszaka

Jestem jeszcze pełen obaw, bo jak to będzie w tej nowej szkole. Pierwsze spotkanie w klasie, z moją nową nauczycielką i już jest fajnie. Nic strasznego mnie nie spotkało i pani jest taka wesoła, powitała nas z radością. Ciekawe co może mnie spotkać jutro?

Przyszedłem i już jedziemy na pierwszą wycieczkę do Ogrodu Botanicznego w Mikołowie. Jest ładna pogoda, a na miejscu czekają na nas same niespodzianki. Podzielono nas na grupy, które miały do wykonania określone zadania. My szukaliśmy ukrytych wśród drzew punktów, które musieliśmy zdobyć. Trasę pokonywaliśmy dzięki mapie, na której zaznaczone były wszystkie miejsca z ukrytymi kasownikami. Każdym z nich odbijaliśmy na kartce zdobyte punkty.

Drugie zadanie polegało na zabawie z chustą edukacyjną i taśmą, dzięki którym bawiliśmy się świetnie i poznaliśmy nowe zabawy: “Burza”, “Wilki i owce”, “Siłowanie”.
Trzecie zadanie dotyczyło przejścia po linie z zabezpieczeniem. Okazało się, że każdy z nas potrafi przejść tę trasę bardzo sprawnie, choć na wszelki wypadek byliśmy ubezpieczani przez prowadzącego zabawę i naszą wychowawczynię.
Później było ognisko i pieczenie kiełbasek na ruszcie, a potem jedzenie i picie. Kto zjadł wcześniej ten mógł jeszcze skorzystać z labiryntu zrobionego z roślin.
Przed wyjazdem powrotnym zdążyliśmy się jeszcze pobawić na olbrzymim placu zabaw. Tyle atrakcji i elementów, że nie ze wszystkich mieliśmy okazję skorzystać. Cudowny dzień, a do domu wracaliśmy zmęczeni i szczęśliwi.

Z niecierpliwością czekałem na dzień trzeci, który również mnie nie rozczarował.
Spotkaliśmy się w klasie i pani przekazała nam plan dnia oraz ważne informacje dotyczące grupy i klasy. Pierwsza lekcja była dla nas lekcją doświadczeń, które odbywały się w pracowni biologicznej. Pani nauczycielka zaprosiła nas do mieszania płynów w grupach siedzących przy osobnych stolikach. Rurką, którą nazwała pipetą odmierzaliśmy ciecze i wlewaliśmy je do jednego pojemnika, a następnie opowiadaliśmy co nam wyszło. Później wlewała do jednej menzurki różne płyny, które wcale się nie zmieszały ze sobą, a na koniec wrzucaliśmy do tej menzurki korki i monety. Sprawdzaliśmy czy toną i gdzie się zatrzymają.

Po dzwonku przeszliśmy do pracowni fizycznej i znowu podzieliliśmy się na zespoły, które usiadły przy stolikach z przygotowanymi pomocami do wykonania zadań. Pierwszy stolik robił doświadczenia z bateriami, żarówkami i telegrafem. Drugi stolik układał na tabliczkach z bolcami różne formy z kolorowych gumek. Trzeci stolik bawił się magnesami, badając przyciąganie i odpychanie biegunów. Czwarty stolik z różnych substancji, umieszczonych w szklanych butelkach tworzył gaz, który napełniał przymocowane do nich balony. Przy piątym stoliku dzieci wydobywały dźwięki z  napełnionych wodą szklanych naczyń różnej wielkości. Szósty stolik sprawdzał właściwości fizyczne mąki kartoflanej, czyli popularnej skrobi zanurzonej w wodzie. Za każdym razem, kiedy mijał określony czas doświadczeń nauczycielka dawała znak i dzieci przesiadały się do następnego stolika. Każde z nich musiało wziąć udział we wszystkich doświadczeniach przygotowanych dla grupy.
Trzecia lekcja odbyła się w pracowni robotyki, której dzieci poznały podstawy programowania. Samodzielnie układały z puzzli drogę, dzięki której mały robot mógł przejechać zgodnie z poleceniami zapisanymi na każdym z elementów. Później otrzymały plansze, na których zapisywały polecenia dla robota, aby mógł przebyć drogę z jednego podanego punktu do drugiego. Plansze te zabrały ze sobą do domu. Na wiadomościach zdobytych na tej lekcji opiera swoje polecenia nasza pani, kiedy podczas lekcji muzyki czy matematyki musimy kodować różne informacje.
Lekcja czwarta przebiegała dosyć sprawnie w pracowni komputerowej, w której pan kazał nam otworzyć określony plik i trafiliśmy do gier dla pierwszoklasistów. Musieliśmy wykonać dokładnie wszystkie polecenia, dzięki którym dostanie się do naszych gier okazało się bajecznie proste. Czas jednak płynął nam nieubłaganie szybko i lekcja dobiegła końca.
Ostatnia lekcja była omówieniem przeżyć i nauki, którą wynieśliśmy z każdego spotkania z wiedzą. Następnie pożegnaliśmy się z naszą nauczycielką i umówiliśmy na jutrzejszy dzień sportu.

W tym dniu akurat trafiła nam się piękna pogoda i wszyscy byli w dobrych nastrojach. Przebraliśmy się w przyniesione na tę okazję stroje gimnastyczne. Panie z gimnastyki przygotowały na boisku stacyjki na stanowiskach dla każdej z klas pierwszej, drugiej, trzeciej i czwartej. Na umówiony sygnał wszystkie klasy rozpoczęły pokonywanie przeszkód, aż do ostatniego swojego zawodnika. Kolejny sygnał był znakiem do przerwania ćwiczeń i przejścia do kolejnej pozycji. Wówczas rozpoczynaliśmy od początku, aż do ostatniego zawodnika w klasie, po czym przechodziliśmy całą klasą dalej. W połowie zabawy zrobiliśmy sobie przerwę, podczas której spożyliśmy posiłek, napiliśmy się i każdy miał możliwość skorzystania z toalety i odpoczynek. O określonej porze kontynuowaliśmy zabawę przechodząc do następnych miejsc, aby pokonywać kolejne stacyjki, aż do końca. Wtedy udaliśmy się do klas, aby się przebrać i udać do domu.

Piąty dzień znowu wypełniony był w całości wycieczką, tym razem wyjechaliśmy do Stacyjkowa. W Rudach Raciborskich powstało magiczne miejsce, pełne ciekawych rzeczy do zobaczenia i przeżycia. Przyjechaliśmy autokarami, a na miejscu podzieliliśmy się na zespoły, które wykonywały zadania w różnych miejscach Stacyjkowa. My rozpoczęliśmy od spotkania z rycerzem, który opowiedział nam o życiu ludzi w dawnej Polsce. Pokazał nam wiele przedmiotów użytecznych z dawnych czasów, między innymi ubiór, zbroję, miecz i rusznicę.

Drugim miejscem był małpi gaj, w którym pokonywaliśmy wszyscy, z klas pierwszych ścieżkę w Parku Linowym. Musieliśmy bardzo uważać, żeby nie ulec wypadkowi i pokonywać wszystkie etapy zgodnie z poleceniem prowadzącego. Na podany sygnał przenieśliśmy się do namiotu, w którym czekały już przygotowane dla nas kiełbasy z rusztu. Wszyscy byliśmy bardzo wygłodzeni, więc bez wyjątku rzuciliśmy się do konsumowania podanego posiłku.

Kolejnym punktem zwiedzania była podróż kolejką przez las do następnej stacji Paproć. Wysłuchaliśmy przepisów BHP dotyczących podróży otwartymi wagonikami przez las. Ruszyliśmy i zaczęło się ciekawie, bo pani kazała szukać krzywych drzew w lesie. Zaczęliśmy się wyprzedzać w wyszukiwaniu i wskazywaniu pokrzywionych drzew. Dojechaliśmy do stacji Paproć i zaskoczyło nas odpięcie i odjazd spalinowozu, który na bocznym torze przejechał obok nas. Potem został podpięty do składu z drugiej strony, który ruszył z powrotem do Stacyjkowa.

Zwiedziliśmy kuźnię znajdującą się tuż obok torów. Przewodnik opowiedział nam o pracy kowala i jak istotna była jego pozycja we wsi. Dowiedzieliśmy się w jaki sposób kowal wykonywał swoje wyroby i co było końcowym produktem. Potem oglądaliśmy muzeum, w którym poznaliśmy wygląd dawnego, śląskiego domu, sprzęty używane na co dzień w pokojach, kuchni i łazience.

Dzięki temu, że zostało nam jeszcze trochę czasu mogliśmy pójść do Parku Linowego po raz drugi. To była super zabawa, nie zapomnimy jej na pewno. Wróciliśmy do szkoły bardzo zmęczeni i zachwyceni.

Pierwszy tydzień w szkole był wspaniały, nasze wszystkie obawy i troski dotyczące pani, kolegów, klasy i pozostałe lęki znikły bardzo szybko. Teraz już wiemy, że warto chodzić do naszej szkoły. Dużo się tutaj dzieje.

Pozdrawiam Krzysiu

Jolanta Glinka

Skip to content